))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

wtorek, 22 listopada 2016

Ponad dwieście pytań do p. prezydenta A. Dudy, p. premier B. Szydło, oraz do władz PiS (XVI).

PiS szczeka, a nie gryzie (II)
 
W poprzednim odcinku ostrzegałem przed groźbą przegranej PiS w najbliższych wyborach, jeśli będzie popełniało te same, co obecnie błędy. Tj., jeśli będzie zbyt miękkie wobec swych zajadłych wrogów, jeśli nie otworzy się dużo szerzej na inne środowiska patriotyczne i jeśli nie przeprowadzi się audytu w tej partii - oczyszczenia jej z osób niekompetentnych lub pazernych typu B. Gosiewskiej.
 
PiS, pomimo zapewnień, wcale nie idzie drogą węgierską
 
Ogromnie się cieszę, że od spotkania J. Kaczyńskiego z V. Orbánem w Niedzicy bardzo mocno zacieśniły się stosunki Polski z węgierskimi reformatorami. Optowałem za tym od lat. Przypomnę, że w książce „Alarm dla Polski” (Warszawa 2009, s.134) kolejny raz proponowałem utworzenie swoistego politycznego trójkąta Kaczyński- Klaus- Orbán. Jestem też za maksymalnym umacnianiem i rozszerzaniem Grupy Wyszehradzkiej. Z tym większą radością zareagowałem więc na publiczną deklarację prezydenta A. Dudy w programie telewizyjnym: „Debata. Czas decyzji’ z 7 maja 2015 r.: „Chcę pójść drogą Viktora Orbána. (Podkr.- J.R.N.) W sprawach gospodarczych prowadzi dobrą politykę, potwierdza to Fundusz Walutowy. Jego reformy były skuteczne i wyciągnęły kraj z kryzysu”. Niestety coraz bardziej okazuje się, że te słowa prezydenta A. Dudy były tylko piękną deklaracją i niczym więcej. Wcale nie idziemy węgierską drogą, ani w gospodarce, ani w innych sprawach. Węgierskie reformy były szybkimi, twardymi wobec wrogów, wielostronnymi uderzeniami w rozlicznych dziedzinach na raz i dlatego właśnie okazały się bardzo skuteczne. Nasze polskie reformy od jesieni 2015 r. są dużo bardziej połowiczne i ślimaczą się powoli. Pisałem już w poprzednim tekście na blogu o tym jak bardzo PiS odstaje od Fideszu pod względem organizowania publicznych manifestacji dla poparcia polityki rządu. Pisałem o fatalnym zaniechaniu - nie uchwaleniu wzorem Węgier ustawy medialnej, surowo karzącej za oszczerstwa.
 
Węgry dużo bardziej stanowcze niż Polska wobec ingerencji z UE czy z USA
 
Premier V. Orbán i inni przywódcy Fideszu dużo częściej niż przywódcy PiS-u akcentują na każdym kroku rolę patriotyzmu i godności narodowej. Słowa „interes narodowy” są od lat wręcz kluczowymi słowami węgierskiej debaty politycznej. Węgierscy przywódcy od lat zwracają dużo większą uwagę niż prawicowi polscy politycy na wzmacnianie dumy narodowej, podnoszenie Węgier z klęczek i walkę z masochizmem narodowym. Starają się też na każdym kroku przypominać wkład Węgier w cywilizację świata i w obronę chrześcijańskiej cywilizacji. Dobitne słowa na ten temat znalazły się nawet w preambule do nowej węgierskiej Konstytucji, co sprawiło, że część prasy niemieckiej zaczęła oskarżać Węgry o nacjonalizm. Premier Węgier V. Orbán nawet w raporcie o stanie państwa 22 lutego 2013 r. akcentował to, co Węgry dały światu, m.in. wynalezienie maszyny do gry w szachy ,długopisu, dynama, tramwaju elektrycznego, hologramu, centrali telefonicznej czy kostki Rubika.(Por. szerzej :”Węgry. Co tam się dzieje”, Warszawa 2013,ss.273-274). Podczas gdy u nas niestety do wyjątku należą ostre słowa prawdy o zachowaniu UE wobec Polski, wyrażone przez premier B. Szydło w czasie debaty w Parlamencie Europejskim, przywódcy węgierscy bez porównania ostrzej niż przywódcy PiS-u reagują na ingerencję liderów UE w sprawy ich kraju. Podobnie w stosunku do USA nie ma u nich najmniejszej nawet odrobiny serwilizmu tak typowego dla postawy nieszczęsnego polskiego ministra spraw zagranicznych W Waszczykowskiego. I co najważniejsze mają w tej sprawie poparcie Narodu, wyrażane publicznie w czasie kilkusettysięcznych manifestacji A także zdecydowaną solidarność z rządem ze strony obu Kościołów: katolickiego i protestanckiego, czego nie widać w przypadku tak podzielonego Kościoła katolickiego w Polsce (ten żałosny K. Nycz et consortes).. Węgierscy hierarchowie katoliccy od razu przy pierwszych atakach polityków z UE i z USA na Węgry udzielili rządowi Orbána bardzo jednoznaczne i mocne poparcie wobec obcych nacisków. Przytoczę w tym kontekście choćby fragment jakże ostrego wystąpienia arcybiskupa diecezji Veszprem Gyuli Marfiego z 27 lutego 2012 r. Arcybiskup Marfi pisał w odpowiedzi na antywęgierskie oszczerstwa m.in.: „Viktor Orbán ma problemy w pierwszym rzędzie nie z Unią Europejską, lecz z międzynarodowym wielkim kapitałem, którego właściciele tkwią na Wall Street w Nowym Jorku, i których po prostu zwiemy „Ameryką”. To nazwanie jest oczywiście błędne: dolar i jego panowie i słudzy nie mają ojczyzny ani narodowości. To są obywatele kosmosu, kosmopolici w najgorszym znaczeniu tego słowa, którzy marzą o zagarnięciu całego świata (Podkr.- J.R.N.) Posiadacze międzynarodowego wielkiego kapitału szczególnie gniewają się na Viktora Orbána, ponieważ podjął on szereg takich posunięć wymierzonych w wielki kapitał (wprowadzenie podatku bankowego, ograniczenie przywilejów ponadnarodowych firm), które inne kraje już przejęły, względnie planują przejąć. Dlatego zorganizowali przeciw niemu wojenną operację, której świadkami dziś jesteśmy (...)”. (Por .szerzej: J. R. Nowak : „Węgierska droga do zwycięstwa”, Warszawa 2015, t.2,ss.159-160).
Tak jeden z czołowych przywódców Kościoła katolickiego na Węgrzech broni swego narodowego premiera, podobnie jak liczni inni węgierscy hierarchowie. A gdzie są w Polsce podobne odpowiedniki tak stanowczej postawy poza świetnym listem ks. biskupa Wiesława Mehringa do Martina Schulza. Dodajmy, że kierownictwo polskiego Episkopatu człobitnie przyjęło nonsensowne uwagi papieża Franciszka (nie jest nieomylny w tych sprawach) o potrzebie sprowadzenia po jednej rodzinie imigranckiej z Bliskiego Wschodu do każdej polskiej parafii. Węgierski Episkopat jest natomiast bardzo krytyczny wobec muzułmańskiej „inwazji” na Europę i całkowicie popiera w tej sprawie stanowisko Orbana i Fideszu. Podobnie krytyczny wobec najazdu imigrantów jest Prymas Czech. A więc można zachowywać się inaczej zamiast potulności w tej sprawie wobec papieża Franciszka, który niestety nie dorasta ani do wielkości Jana Pawła II, ani do Benedykta XVI.
Różnice węgierskiej i polskiej polityki gospodarczej
 
Szczególnie znamienne różnice miedzy Węgrami Orbána a obecną Polską widać w sferze gospodarczej. Przypomnę najpierw to, co pisałem już w pierwszym odcinku moich pytań (z 8 października 2016 r.) o podstawowych różnicach obecnej węgierskiej i polskiej polityki gospodarczej:
 
Dlaczego w Polsce od listopada 2015 r. faktycznie nie zrobiono niczego dla walki z wszechogarniającą kraj biurokracją, tak patologicznie rozbuchaną w czasie rządów PO?. Przypomnijmy, że dziś mamy kilka razy więcej pracowników administracyjnych niż w 1989 r., polski Sejm ma więcej posłów niż amerykańska Izba Reprezentantów. Mamy też największą po Wielkiej Brytanii ilość ministrów w Europie. (23). 66-milionowa Francja ma 18 ministrów, Niemcy -14, Hiszpania -11. Przypomnę, że na Węgrzech pod rządami V.Orbána zmniejszono skład rządu z 16 ministrów do 10, skład parlamentu zmniejszono o połowę, a nie mają tak jak u nas drugiej Izby –Senatu. O połowę zmniejszono również ilość pracowników samorządów. Premier Orbán wprowadził opodatkowanie milionowych odpraw dla usuwanych prezesów i państwowych spółek i zjednoczeń na aż 98 proc. U nas wprowadzono za rządu B. Szydło .opodatkowanie odpraw na skalę znacznie mniejszą. Co więcej z powodu trudnej sytuacji Węgier premier Orbán zakazał wypłacania jakichkolwiek premii czy nagród w ministerstwach i urzędach, twierdząc, że nie można sobie na to pozwolić, gdy wielka część narodu wegetuje. Orbán powiedział dosłownie : „W firmach, które tracą, oraz w państwach, które maja kłopoty, nie można wypłacać sobie premii, bo jeśli to uczynimy, zniszczymy sobie przyszłość”.(Wg. Grzegorz Górny: Fidesz bije rekordy popularności,” w Sieci” 11 lutego 2013 ).29 lutego 2016 r. Roman Kluska w wywiadzie dla „Do Rzeczy”, udzielonym Wojciechowi . Wybranowskiemu  stwierdził, że faktycznie nic się nie zmieniło za obecnych rządów pod względem stopnia zbiurokratyzowania. Co więcej - jak dodał Kluska-  już za tego rządu doszła nękająca przedsiębiorców fatalna ustawa lodówkowa. Wicemarszałek Sejmu z Kukiz 15 prawnik Stanisław Tyszka w niedawnym wywiadzie pt. „Rząd ciągle przeszkadza biznesowi” („Rzeczpospolita” z 8 września 2016 r.) stwierdził: „Polscy mali i średni przedsiębiorcy nadal są nękani przez własne państwo, a Polacy nadal emigrują do państw z przyjaznym prawem podatkowym i gospodarczym” Prawdziwym celem państwa powinno być zmniejszenie przynajmniej o połowę „armii” urzędników administracyjnych.
 
-Dlaczego od listopada 2015 r. dotąd w Polsce nie zrobiono nic dla wsparcia średnich i drobnych przedsiębiorstw, zmniejszenia ich opodatkowania? Przypomnijmy, że na Węgrzech jednym z najważniejszych posunięć rządu Orbána było zmniejszenie opodatkowania średnich i małych przedsiębiorstw do 10 procent.
 
Przypomnę tu jeszcze kilka pytań z mego pierwszego tekstu, niestety ciągle aktualnych:
-Dlaczego nie wprowadza się w Polsce -na wzór węgierski- podatku  reklamowego, który najmocniej uderzyłby w media, kierowane przez zagranicznych właścicieli, takie jak TVN czy „Newsweek”. Nie rozumiem, dlaczego nowe władze nie wprowadziły dotąd tego tak potrzebnego  podatku, który uderzyłby w zagraniczne, na ogół anty-PiS-owskie media, a zarazem dałby dodatkowe pieniądze dla budżetu ?

- Dlaczego nie wprowadza się w Polsce zasady wyrzucania supermarketów z centrum miast na ich obrzeża , tak jak to robią na Zachodzie i tak jak to robią Węgrzy.?. Najwyższy czas, by skończyć z takimi skrajnościami jak w Krakowie i w Poznaniu, gdzie centralne dworce kolejowe po remontach stały się faktycznie tylko przybudówkami do marketów. Pytanie, czy ktoś na tym nieźle zarobił?

-Dlaczego nie wprowadza się w Polsce przyjętej na Węgrzech  zasady, że supermarkety, które wykazywały przez ostatnie dwa lata straty, wyrzuca się z Węgier, aby „biedni” zachodniacy nie dopłacali do Węgier. U nas jak wiadomo ogromna część zachodnich supermarketów  wykazuje straty w corocznych rozliczeniach .
  
-Dlaczego w Polsce wciąż toleruje się narzucanie przez zagraniczne banki nieuzasadnionego wyższego oprocentowania kredytów? Dlaczego nie wprowadzono – wzorem Węgrów specjalnej ustawy kontrolującej  banki przez Bank Narodowy. Dzięki tej ustawie na Węgrzech ukarano ponad 60 banków zagranicznych wysokimi grzywnami za zawyżanie  opłat kosztem klientów. Zagraniczni banksterzy musieli   też zwrócić klientom  to ,co ukradli. Uchwalono również inną ustawę  o fair bankach,  jasno wytyczającą zasady praktyki działań, których bankom nie wolno łamać.

-Dlaczego w Polsce w konflikcie między frankowiczami a bankami wciąż forsuje się rozwiązania korzystne tylko dla banków? Na Węgrzech przeforsowano rozwiązania korzystne dla frankowiczów. Przypomnijmy tu, że Urząd Ochrony Konsumentów krytycznie ocenił umowy kredytowe w obcej walucie, akcentując, że zawarte tam obwarowania prawne nie wiążą klientów. (Por.KB,DK: Banki zwrócą pieniądze frankowiczom? Urząd Ochrony Konsumentów podważa umowy kredytów w obcej walucie, ”SuperExpress” z 17 września 2016 r.). Jedno rozumiem. Trudno oczekiwać od wicepremiera, byłego bankiera Mateusza Morawieckiego podobnych deklaracji jak stwierdzenie premiera V. Orbána z 15 września 2014 r.: „Wygramy z powodzią i bankami, choć są one silne i skuteczne”.
 
W niektórych środowiskach ekonomicznych i na łamach paru czasopism od pewnego czasu sugerowano postawienie na czele Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) świetnego ekonomisty Janusza Szewczaka, przez lata głównego ekonomisty SKOK-ów. Szewczak od jesieni 2015 r. jest posłem na Sejm i wiceprzewodniczącym komisji Sejmu do spraw finansów. Nacechowany odwagą reformatorską, Szewczak znany jest z licznych bardzo krytycznych artykułów na temat banksterów i byłby idealnym wręcz kandydatem na szefa działań dla okiełznania nadużyć banków. Jak widać jednak kompetencje, autorytet i krytyczny stosunek do roli banków ze strony posła Szewczaka bardzo komuś nie podobały się na górze (przypuszczalnie samemu wicepremierowi M. Morawieckiemu). Zamiast Szewczaka na czele Komisji Nadzoru Finansowego postawiono dr Marka Chrzanowskiego z SGH, mało znanego ekonomistę, za to wielkiego chwalcę Planu Morawieckiego. Nie wygląda na to, żeby był to człowiek zdolny do uporania się z nadużyciami banków. Nie ten rozmiar kapelusza. Chciałbym się w tej sprawie mylić! Pytanie 246 - kto zadecydował o przepchnięciu M. Chrzanowskiego zamiast J. Szewczaka na szefostwo KNF?
Głupoty i sabotaż w telewizji spod znaku Jacka Kurskiego
Wbrew oczekiwaniom nie usunięto z funkcji prezesa TVP pozoranta zmian Jacka Kurskiego, głęboko powiązanego z salonem „warszawki”.
W efekcie utrzymują sie tam nadal patologiczne sytuacje i blokowanie prawdziwie ważnych tematów i cennych postaci patriotycznych. Dalej nie pokazuje się programów rozliczeniowych z „okrągłym stołem”. michnikowszczyzną, czy historii afer PO. Dalej nie przeprowadza się wywiadów z czołowymi węgierskimi politykami, ekonomistami czy socjologami na temat istoty ich transformacji, tak pouczającej dla Polski. Dalej pomija się informacje o rumuńskiej tak skutecznej rozprawie z postkomunistyczną korupcją (aresztowanie dwóch premierów, jedenastu ministrów i szefa sztabu generalnego. A nuż Polacy mogliby się zarazić od Rumunów i pójść dalej w tym samym kierunku! 10 lipca 2016 r. wbrew wcześniejszym zapewnieniom danym senatorowi prof. J. Żarynowi zablokowano wyświetlenie tak ważnego filmu małżeństwa Kujbidów z Kanady, demaskującego antypolskie kłamstwo jedwabnieńskie. Pytanie 247.Kiedy wreszcie zrezygnuje się z blokowania filmu Kujbidów w TVP? Zmarnowano również okazję kolejnej rocznicy rzekomego „pogromu” w Kielcach w 1946 r., nie pokazując blokowanych przez wiele lat filmów, przedstawiających kielecki mord jako zbrodnię NKWD i kieleckiej bezpieki. Dość dziwny był fakt, że ostatnia głupawą manifestację feministek „Wiadomości” Programu 1 TVP uczyniły główną wiadomością wieczoru.
Dalej uniemożliwia się przyznanie odpowiednich programów tak wybitnym patriotycznym artystom jak Jan Pietrzak i Andrzej Rosiewicz, i tak wybitnym dziennikarzom jak Wojciech Cejrowski i Wojciech Reszczyński. Jan Pietrzak już w kilku z najnowszych wywiadów skrytykował raz po raz godzący w niego tak szokujący ostracyzm zdominowanych przez PiS mediów publicznych, a zwłaszcza TVP spod znaku J. Kurskiego. W wywiadzie dla „SuperExpressu” z początków listopada 2016 r. Pietrzak powiedział m.in.: „(...) Mój kabaret jest zakazany w największych mediach. W radiu i telewizji nie ma piosenek czy monologów z mojego kabaretu (...) jesteśmy zakazani w mediach publicznych i w ogóle jakichkolwiek mediach szerszego zasięgu. Czasem pokażą coś małe portale czy małe stacje. Jednak nasz kabaret jest niewidoczny z uwagi na niepoprawność polityczną. Jesteśmy ludźmi wolnymi, nie podajemy się żadnej cenzurze. I to jest w Polsce zakazane!”.(Por. wywiad Jana Pietrzaka ,udzielony Przemysławowi Harczukowi: Mój kabaret jest zakazany w publicznych mediach, „SuperExpress” z 5-6 listopada 2016 r.) W innym wywiadzie pt. Cenzury nie ma, jest poprawność, udzielonym Błażejowi Torańskiemu („Do Rzeczy” z 10 października 2016 r.) Pietrzak powiedział, iż po 1992 r.: „Cenzury nie było, ale świnie o mentalności cenzorskiej pozostały. Ograniczenia są do dziś. ( Podkr.- J.R.N.) Z wielkimi nazwiskami, potencjałem artystycznym, możliwościami twórczymi jesteśmy przeganiani z sali do sali, gramy w małych lokalikach (...) Polska byłaby zupełnie inna, gdyby mój kabaret przez ostatnie 25 lat występował w telewizji raz w tygodniu (...) Przez ostatnie ćwierćwiecze niby wolnej Polski jestem wypychany do kąta. Żeby nasze teksty nie docierały do szerszej publiczności, bo różne łajdaki musiałyby się wstydzić tego, co robią (...) To są źli ludzie, którzy dewastują społeczeństwo, nie pracują dla Polski, tylko dla innych państw (...) Najgorszy, podły nikczemny gatunek ludzi. Pracują w cenzurze, której formalnie nie ma. ale oni mają taką mentalność. Wykluczają niezależnych, niepokornych, niszczą naszą demokrację”. Wcześniej - w wywiadzie dla redaktorów Jacka i Michała Karnowskich z „w Sieci” (z 22 sierpnia 2016 r.) pt. „Nie uciszą mnie!” Pietrzak powiedział m.in.: „Np. w publicznym radiu zmieniła się władza, ale wciąż nie ma anteny, która by mi dała piętnaście minut, żebym mówił po swojemu. Nie ma takiego radia w Polsce (...) Czasem zapraszają, ale jako gościa, żebym mówił o rocznicy kabaretu. A ja chcę mówić o tym, co mi sie podoba, na wszystkie tematy. Tego mi nie pozwalają. A w telewizji mam mały program w kanale regionalnym”.
Można zrozumieć gniew Jana Pietrzaka, ale trzeba też dostrzec jego bezsilność. Pytanie 280. Dlaczego na skargi Pietrzaka dotąd nie zareagowała tak wpływowa KRRIT, która przecież ma wielkie pensje za swoje działania? Ale przecież dzięki niesamowitej niefrasobliwości prezydenta Andrzeja Dudy do Rady tej wszedł z jego nadania Andrzej Sabatowski, niedoszły teść Kingi Dudy, były pełnomocnik ds. etyki Grzegorza Hajdarowicza w czasie, gdy wyrzucał z „Rzeczpospolitej” red. Pawła Lisickiego i innych niepoprawnych politycznie dziennikarzy. A więc faktyczne narzędzie w rękach nowych cenzorów.
 
Pisałem już parę razy o świadomym pomijaniu Andrzeja Rosiewicza przez szefów nowej pseudo-reformowanej telewizji. Nie dawno przeczytałem jego prawdziwy „krzyk rozpaczy” w tej sprawie - przeprowadzony przez LETA wywiad z Rosiewiczem pt. „Jak mnie nie wezmą, utnę sobie ucho” („Fakt” z 29 października 2016 r.) Oto, co czytamy w tym tekście: „ Choć Andrzej Rosiewicz (72 l.) przez lata był gwiazdą i jest autorem wielu patriotycznych przebojów, okazuje się, że telewizja publiczna niechętnie go do siebie zaprasza. Jeszcze kilka lat temu śpiewał na konwencji partii rządzącej song: „Wystarczy cztery Ziobra i Polska będzie dobra”. Włodarze stacji najwyraźniej o tym zapomnieli, bo zaproszenia na Woronicza nie płyną (...)- „Teraz jak do nich dzwonię, to nawet nie oddzwaniają- żali się artysta w Fakcie.- Gdy przygotowałem piosenkę do Opola, to długo czekałem i nie było żadnego odzewu. Zadzwoniłem nawet do wiceministra kultury, fakt, że mam w klapie Krzyż Gloria Actis zasłużony dla Kultury, na nikim nie zrobił wrażenia - mówi wzburzony. Do artysty ostatecznie nikt się nie odezwał.- Nie wiem, co mam robić, ale jak tak dalej pójdzie, to odetnę sobie ucho tak jak van Gogh, bo uszy mi szybko odrastają- dodaje z ironią”.
 
Jakże zdumiało mnie to, że Marcin Wolski zaprosił do programu „W tyle wizji” w TVP Info skrajnie antyPiS-owskiego i dość durnowatego Krzysztofa Skibę? Przypomnę już cytowany przeze mnie wcześniej jego toporny dowcip: „Jaki? Byle Jaki” na temat jednego z kilku najlepszych wiceministrów w wielgaśnej ekipie p. B.Szydło - Patryka Jakiego. Dobrze, że się go wreszcie pozbyto z TVP po jego żenującym anty-PiS-owskim występie na marszu KOD-u w dniu 11 listopada. Nader ciekawy symbol telewizji publicznej spod znaku Jacka Kurskiego: blokowanie J. Pietrzaka, A. Rosiewicza, W. Cejrowskiego i W. Reszczyńskiego, a za to nagłaśnianie Skiby. Chore i symptomatyczne! Podobnie jak ukaranie mnie w kilkanaście godzin po krytyce sytuacji w telewizji na tym blogu zablokowaniem umówionej już dłuższej audycji w Programie I Polskiego Radia na temat Powstania Węgierskiego 1956 r. Tak wygląda folwark Jacka Kurskiego!

1 komentarz:

  1. Wyrazy uznania i szacunku dla Pana i tego co Pan robi Panie Profesorze!
    Artur Ż.

    OdpowiedzUsuń