))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

poniedziałek, 5 września 2016

Tomasz Terlikowski - „katolik” faryzeusz

(Poniższy tekst ukazał się na łamach „Warszawskiej Gazety” z 26 sierpnia 2016 r. Tu zamieszczam go z pewnymi uzupełnieniami).

W najnowszej „Warszawskiej Gazecie” ukazał się znakomity tekst pióra księdza Jacka Międlara „Prokuratura zajmie się Lisem”. Niezwykle odważny i charyzmatyczny duchowny kolejny raz wystąpił przeciw letniości i bierności Kościoła wobec naporu agresywnego antyklerykalizmu, piętnując rozmiary antyreligijnych oszczerstw wciąż „dziwnie” tolerowanych przez sądy III RP. Tekst zyskał sobie bardzo duży przychylny rezonans wśród osób wierzących. Szybko znalazła się jednak i pewna „czarna owca” – niejaki Tomasz Terlikowski. Strojąc się w szatki samozwańczego strażnika hierarchicznej wiary ,Terlikowski zaatakował księdza Międlara z grubej rury w najnowszej „Do Rzeczy” (nr z 22 sierpnia), już w tytule zapowiadając; „Księdza Międlara droga ku suspensie”.. Według Terlikowskiego : „Ksiądz Jacek Międlak robi wszystko, by zostać suspendowanym. I jeśli tak się stanie powinien mieć pretensje tylko do siebie (… ) Nie przepadam (..) za przesadnym zaangażowaniem politycznym kapłanów, ale mam świadomość, że ksiądz Międlar nie jest w politycznym zacietrzewieniu wyjątkiem (…) Tyle, że to nie poglądy są obecnie problemem, a brak posłuszeństwa i kompletne niezrozumienie tego, co oznacza kapłaństwo i życie zakonne. Spójrzmy na fakty.(…) władze zakonne nałożyły na księdza Międlara zakaz wypowiedzi publicznych, a także publicznego sprawowania funkcji kapłańskich. Zakaz ten wydaje się przesadzony, i co gorsza wymuszony przez „Gazetę Wyborczą”, ale obowiązuje zakonnika na mocy posłuszeństwa, które ślubował przełożonym”.
Pisząc dalej o księdzu Międlarze Terlikowski zarzuca mu, że „złamał zakaz. A to oznacza ni mniej ni więcej, tylko tyle, że wkroczył na drogę do suspensy. (…) I nie ma znaczenia, kto ma w tym sporze rację. Wielu świętych bywało niesprawiedliwie ocenianych i karanych. Oni zawsze wybierali jednak posłuszeństwo”. Co wynika z tego tekstu Terlikowskiego.? Najwyraźniej stara się on już góry usprawiedliwić ewentualną suspensę księdza Jacka w funkcjach kapłańskich, a nawet dodać na rzecz tej suspensy argumenty.. Rzecz jasna w takim stanowisku w sprawie księdza Jacka wielka rolę odgrywa to, ze duchowny zadaje się z narodowcami tak znienawidzonymi przez judeochrześcjanina Terlikowskiego.

Samozwańczy sędzia nad duchownymi

Przypomnijmy, że Terlikowski od wielu lat z wielka butą osadza różnych duchownych katolickich ,nawet hierarchów. To on w sposób niezwykle agresywny przeprowadzał lustracje ks. arcybiskupa Wielgus. Wcale nie ograniczył się do tego Niejednokrotnie mentorsko krytykował innych hierarchów od arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia po kardynała Stanisława Dziwisza Nader wymowny był pod tym względem tekst Terlikowskiego: „Czy grozi nam klerykalizm polityczny?” („Rzeczpospolita” z 29 czerwca 2006 r.). W tekście tym Terlikowski zarzucił czołowym duchownym, że rzekomo reprezentują poglądy prowadzące do modelu państwa klerykalnego, w którym „ksiądz, a już szczególnie biskup, jest istotą nieomylną z natury”. W ostatnich dwóch latach Terlikowski nagle widząc siłę o. Tadeusza Rydzyka zaczął go niespodziewanie publicznie wychwalać, wręcz mu się przypochlebiać. Przypomnijmy więc, że w tej sprawie Terlikowski dokonał karkołomnego zwrotu o 180 stopniu. Jeszcze 12 lipca 2007 r. ten sam Terlikowski na łamach „Rzeczpospolitej” w tekście „Ojciec destruktor” rzucił się z prawdziwą furią na o. Tadeusza Rydzyka, oskarżając go o rzekome niszczenie prawicy. 14 lipca 2007 r. Terlikowski podpisał się pod listem grupy katolickich „intelektualistów” , takich jak W. Bartoszewski, T. Mazowiecki i redaktor postkomunistycznej „Polityki” A. Szostkiewicz, atakującym o.Rydzyka i apelującym do władz kościelnych o rozwiązanie „jego problemu”.
Autorzy listu podkreślali, że „ksiądz Tadeusz Rydzyk w swoich ostatnich wystąpieniach zrelacjonowanych przez środki masowego przekazu, ujawnił swą pogardę wobec bliźnich - zarówno braci i sióstr wyznających tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa, jak też braci i sióstr Żydów”.. Sam Tomasz Terlikowski powiedział w magazynie Polska i Świat w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że zdecydował się podpisać pod listem, ponieważ wypowiedź ojca Rydzyka była skandaliczna. Zdaniem katolickiego publicysty, niedopuszczalne były nie tylko obraźliwe sformułowania pod adresem prezydenckiej pary, ale również aluzje do sprawy Jedwabnego.. Jak z tego widać judeochrześcijanian Terlikowskiego oburzyła nawet podjęta przez o. Rydzyka krytyka niefortunnego przerwania ekshumacji w Jedwabnem. Zdumiewało wprost inkwizytorskie zacięcie, z jakim Terlikowski strofował duchownych, mających inne niż on zdanie. W środowiskach katolickich krążył dowcip, że
gdyby Tomasz Terlikowski żył w czasach Chrystusa i spotkał Marię Magdalenę, to on pierwszy rzuciłby w nią kamieniem .
Terlikowski nieprzypadkowo określany jest jako „judeochrześcijanin”. 8 grudnia 2005 r. wystąpił on wraz z grupą kilku księży z Kościołów: zielonoświątkowego, ewangelicko-reformowanego, ewangelicko-augsburskiego i prawosławnego, oraz jednego księdza katolickiego z krytyką bierności katolickiej hierarchii i liderów innych Kościołów wobec wystąpień antyżydowskich. Terlikowski i inni sygnatariusze wypowiedzieli się również po stronie homoseksualistów i lesbijek, krytykując brak protestu hierarchów katolickich i liderów innych Kościołów przeciwko zakazywania tzw. marszy równości w niektórych miastach. Tekst był zatytułowany „Dlaczego nasi biskupi milczą?”.
Pobłażliwy wobec odstępców od Kościoła

Tak atakujący duchownych, i to bez specjalnego wyboru – od kardynała S. Dziwisza po ojca Tadeusza Rydzyka – chyba głównie po to, by robić tym większe zamieszanie w Kościele, Terlikowski jest wyjątkowo pobłażliwy wobec odstępców od Kościoła typu Stanisława Obirka, który wystąpił z zakonu jezuitów. Na przykład w tekście „Walka monologów” („Rzeczpospolita” z 9 grudnia 2005 r.) Terlikowski wystąpił w obronie książki eksjezuity Obirka „Przed Bogiem”, sprzeciwiając się głównym tezom krytyki tej książki, napisanym przez red. „Christianitas” Pawła Milcarka. Książki, jak wiadomo, zawierającej wiele tez radykalnie sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Terlikowski, wybraniając Obirka, twierdził: „Stanisław Obirek stawia pytania, których we współczesnej debacie teologicznej lekceważyć nie można”.Wbrew stanowisku Kościoła, podkreślającemu, że jedyną drogę do Boga stanowi przestrzeganie zasad wiary chrześcijańskiej, Terlikowski, popierając tezy Obirka, opowiedział się za przyjęciem formuły Franza Rosenzweiga, iż „judaizm i chrześcijaństwo są równoprawnymi drogami do Boga”.
Niektóre wypowiedzi Terlikowskiego świadomie lub nie ośmieszały katolików. Np. jego wypowiedź w Wigilię 24 grudnia 2014 r. w „Rzeczypospolitej” z pogardą odnosząca się do zwierząt w słowach : "Zwierzęta, które osobami nie są i nie mogą być podmiotami moralnymi, praw nie mają" . Wypowiedź wywołała setki komentarzy, głównie negatywnych ze strony miłośników zwierząt. Jeden z komentarzy nazwał Terlikowskiego „katolickim troglodytą’. Jako skrajny judeochrześcijanin Terlikowski gwałtownie atakował na portalu „Frondy” zwolenników zakazu uboju zwierząt bez ogłuszania. Stanowisko dość logiczne u jegomościa, który gardzi zwierzętami i uważa , że „nie maja one żadnych praw”. A więc można się nad nimi pastwić!

Pozorowana nadgorliwość katolicka Terlikowskiego szkodzi obrazowi Kościoła

Terlikowski stara się pozyskiwać poparcie u fundamentalistów katolickich poprzez prezentowanie się jako :”najgorliwszy z nadgorliwych”, rzekomy największy strażnik wiary katolickiej i moralności . Niedawno dość grubiańsko pouczał premier Beatę Szydło, nazywając „lewacką brednią” jej stwierdzenie, że „kwestia aborcji stanowi problem światopoglądowy” (Port.Terlikowski : Dość bajek o kompromisie.”Rzeczpospolita” z 23 grudnia. 2015 r.)_. Szczególnie głupie było jego wystąpienie na antenie TOK FM w roli „nadwiślańskiego taliba”, który wyraził pogląd, że „zdrada małżeńska powinna być karana z kodeksu karnego”. (Cyt. za tekstem Marka Rymuszki: Poszły konie po betonie, czyli od Rutkiewicza do Terlikowskiego, „Nieznany Świat” nr 1 z 2015 r.)..Czyli zgodnie z „przemyśleniami” Terlikowskiego należałoby ukarać miliony Polek i Polaków za zdradę małżeńską – pomysł godny najgłupszych ajatollahów z Iranu! Red. Stanisław Michalkiewicz nazwał kiedyś T. Terlikowskiego „bęcwałem”. (Por. wywiad Rafała Pazio z S. Michalkiewiczem : „Nadgorliwość kompromituje”, „Najwyższy Czas” z 25 stycznia 2014). Coś w tym jest chyba na rzeczy, wyraźnie coś jest nie w porządku z psyche taliba Terlikowskiego.
Naczelny redaktor „Nieznanego świata” Marek Rymuszko zajął się osobą Terlikowskiego także w innym tekście: „Granice obsesji” z grudnia 2014 r.,, pisząc m.in.: „Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu fronda.pl, a od niedawna także szef Telewizji Republika, jeden z najbardziej nieprzejednanych ortodoksów religijnych w Polsce, a zapewne i na świecie w „zaduszkowym” dodatku do „Rzeczpospolitej” („Plus Minus” z 31 października-2 listopada) wydrukował artykuł „Zwodzeni przez szatana”, ostrzegające osoby, które doświadczyły śmierci klinicznej i relacjonują później swoje przeżycia z tego stanu, że padły ofiarą „złego”, co może mieć nieodwracalne konsekwencje dla ich zbawienia. „Wiele świadectw rzekomego «życia po życiu» - powiada ów ultrakatolicki filozof i publicysta - niesie ze sobą poważne zagrożenia dla wiary chrześcijańskiej”, a „Brak obrazu piekła w tych wizjach może być skutkiem działania demonów”. To one, demony, mamią ludzi, o jakich mowa, m.in. wizją tunelu prowadzącego do światła - utrzymuje Terlikowski (…) Ilość bredni, jakie nie po raz pierwszy upowszechnia T. Terlikowski, straszący piekłem wszystkich (…) może budzić jedynie głębokie zażenowanie i jest bliska niegdysiejszym dysputom na temat tego, ile aniołów zmieści się w łebku szpilki. Są wszakże granice besserwisserstwa, których przy takich okazjach przekraczać nie wolno, co wspomniany publicysta od lat z upodobaniem czyni. Pytanie, czy człowiek ogarnięty manią grożenia piekielnymi mękami osobom wyznającym inną niż on duchowość, nie powinien zasięgnąć pomocy lekarza specjalisty, pozostawmy otwarte. Można natomiast i trzeba wyrazić zdumienie, że na publikację tak kuriozalnego tekstu jak „Zwodzeni przez szatana” zdecydował się jeden z najbardziej poważnych i opiniotwórczych polskich dzienników, jakim jest „Rzeczpospolita”. Czy jej redakcja naprawdę nie zdawała sobie sprawy z krzywdy wyrządzonej w ten sposób ludziom, którzy mają za sobą najbardziej traumatyczne doświadczenie, jakie można sobie wyobrazić, gdyż związane ze stanem „prawie śmierci”?

W ślad za tekstem red. Rymuszki przyszły do redakcji „Nieznanego Świata” bardzo krytyczne komentarze na temat Terlikowskiego .Przytoczę kilka z nich:

Katarzyna Kołaczkowska: „Pan Terlikowski w pierwszej kolejności powinien popracować nad własnymi demonami, bo to one zżerają go od środka i zaciemniają obraz jasnego i obiektywnego widzenia świata, no ale cóż tego się chyba nie doczekamy(…) „

Katarzyna Drelich :

Za to, co chciałabym napisać o panu T. zapewne miałabym sądowe nieprzyjemności z powództwa cywilnego, więc powiem tylko tyle: biedny człowiek. Współczujmy mu”..

Marta Drozdowska :

ee, dajmyż spokój - przecież w wytryski terlika nie wierzy żaden normalny człowiek, te wypociny znajdują uznanie tylko u świrów i czubów - w sumie, owszem, szkoda, że aż tylu ich się po świecie plącze.
Ale terapia dla tego cudaka to chyba już tylko na przysłowiowe nogi, bo na głowę to już od daaaawna za późno”..
Bratanie się Terlikowskiego z Kubą Wojewódzkim
Pozorowana nadgorliwość religijna Terlikowskiego na pokaz ciągle zbyt mocno kłoci się z jego innymi zachowaniami. Ciekawe jak wytłumaczyć, dlaczego taki „rygorysta” moralny, pouczający hierarchów, jest dziwnie pobłażliwy wobec odstępców od wiary, renegatów typu b. jezuity S. Obirka, czy postaci tak amoralnych jak Kuba Wojewódzki. Terlikowski ostro atakujący niektórych duchownych, a nawet hierarchów, równocześnie bez skrupułów bratał się z tak nikczemną postacią jak Kuba Wojewódzki, znany z oszczerstw wobec Narodu i Kościoła.. Terlikowski bratał się z Warszawskim dosłownie, gdyż występując w jego programie wypił z nim bruderszaft, co prawda tylko wodą mineralną. Czegóż Terlikowski by zresztą nie zrobił, aby wystąpić w jakimś programie w imię swego niepohamowanego „parcia na szkło”. Komentując swe wystąpienie w programie K. Wojewódzkiego Terlikowski powiedział m.in.: „Powtarzam za Piusem XI: osobiście jestem duchowo semitą. Zatem w programie spotkało się dwóch semitów”. (Por. komentarz Terlikowskiego Wiadomościach Onetu 16 września 2014 r.) Na portalu „wPolityce.pl” komentowano pod tytułem: "Czym się różni fotka ks. Bonieckiego z Nergalem od brudzia:  

Nie wystarczy założyć koszulkę z Jezusem, żeby być świadkiem prawdy. Tomasz Terlikowski postanowił zaistnieć na salonach i posiedzieć na kanapie z Kubą Wojewódzkim jak celebryta z celebrytą. Funkcję katolskiego showmana tak mocno wziął sobie do serca, że przedstawia się już nawet: jako katocelebryta. Wczorajszy popis w TVN- ie pokazał jak bolesna to prawda. Nie ma nic bardziej nieprzyjemnego  od katolskiego przymilania się salonowi. Było sympatycznie, zabawowo i przyjemnie. Panowie prawili sobie komplementy, a Terlikowski zamroczony pochlebstwami Wojewódzkiego  sam zaproponował przejście na  „ty” i usłużnie spełniał polecenia gospodarza programu (…) Powitanie z panią Szulim, równie sympatyczne, otwiera jeszcze jeden kontekst. Tomasz Terlikowski przypomniał, że występowali już w jednym programie na antenie TTV. Nie dodał tylko, że i wtedy łasił się do salonu, wspierając antyklerykalny lincz medialny wymierzony w salezjanina ks. Marcina  z Lubina. Publicysta nie zadał sobie wówczas trudu, by zapoznać się ze sprawą, zanim rzucił publiczne oskarżenie, tworząc jeden front z wrogami Kościoła. Po kilku miesiącach przeprosił samych zainteresowanych - księdza, jego uczniów i ich rodziców, ale opinia publiczna do dziś nie usłyszała, że rzucone przez niego oskarżenie było kłamliwe i dziennikarsko nierzetelne. Nie pierwszy raz zresztą”.
Faktycznie za parawanem mocnych słów. Terlikowskiego przeciw aborcji i rozwodom, na rzecz chrześcijańskiej krucjaty etc. kryje się zupełnie inny praktyczny zamysł. Jest to stosowana bardzo zręczna taktyka rozwalania Kościoła od wewnątrz jak to pokazałem na cytowanych wyżej przykładach.

2 komentarze:

  1. Dziękuję za informacje . Pozdrawiam serdecznie . Szczęść Boże .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaprzyjaźniam się z osobami, którym na sercu leży dobro mojego kraju. Nie robię tego z czystej przyjaźni. Robię to z czystych egoistycznych pobudek. Ostatnimi czasy bardzo się wkurzam sytuacją w moim kraju. Ktoś z nas szaraków robi ewidentnego durnia. Spodobały mi się pańskie pytania, a zwłaszcza jedno. Mam cztery "wiatraczki" chyba pan wie co znaczy, gdy ktoś mówi, że ma "wiatraczki" i nie podejrzewa o rozdwojenie jaźni. Jedno z pytań sugeruje, że pan wie, co znaczą "wiatraczki", albo precyzyjniej "walka z wiatrakami".
    Będę się z panem zaprzyjaźniać. Dla informacji, kto chce się zaprzyjaźnić, to odpowiedź brzmi zwyczajny człowiek, ewentualnie "nikt" w odbiorze dla innych.
    Robię sobie publicznie listę nazwisk przy których mogę postawić krzyżyk w przyszłych wyborach. Stawiam na człowieka żywego, nie na partię, ugrupowanie, ruch. Dlaczego na człowieka, proste. Bo to człowiek nadaje kierunek partii, ruchowi, to człowiek ma poglądy, moralność, a nie nazwa. Miałam prywatnie już wytypowane trzy nazwiska i zaczęłam się przyglądać tym osobom, nie prywatnie, tylko publicznie, jako osobom, które zadbają o przyszłość moich dzieci. Odpadły. Z prostej przyczyny, nie chciały się ze mną zaprzyjaźnić. Pewno pan pomyśli, ta to ma mniemanie o sobie. Nic bardziej mylnego. Ale jak pan mądry człowiek, to pan zrozumie, dlaczego odpadły z mojej listy. Pozdrawiam :)
    Dlaczego tak mało komentarzy ?

    OdpowiedzUsuń